Każdy jakiegoś ma, przynajmniej jednego, o ile nie pokaźną hodowlę, często nawet o tym nie wiedząc. Nie trzeba dokładać szczególnych starań, aby miał się dobrze. Zazwyczaj jednak bywa – na ogół zupełnie nie wiadomo dlaczego – pielęgnowany, doglądany i hołubiony. Ale i bez tego rośnie wesoło, pleni się zadowolony, świadomy swojej pozycji. Mości się, umiejętnie wkomponowuje się w otoczenie, życie, może nawet sprawiać wrażenie niezbędnego.
Prawdopodobnie nic bardziej nas nie łączy od faktu, że każdy jakiegoś ma, to zjawisko ponad podziałami.
Pozbycie się go przynosi uczucie niewysłowionej ulgi. I wtedy przychodzi bezgraniczne zdumienie: Skąd? Dlaczego? Tak długo?!
Bo bez chwastu żyje się o wiele przyjemniej.